Sąd Rejonowy w Bielsku-Białej rozpozna sprawę mężczyzny, który zimą br. terroryzował miasto podpaleniami różnych obiektów. Raz podłożył ogień pod nieczynną stację paliw, a innym razem spalił stodołę ze stadem kur. Udawał strażaka, aby zaimponować dziewczynie.

W toku dochodzenia prowadzonego przez Prokuraturę Rejonową Bielsko-Biała - Północ ustalono, że 26-letni mężczyzna dokonał szeregu podpaleń w okresie od 16 stycznia do 25 marca 2014 roku, powodując szkody na łączną kwotę ok. 370 tys. zł. Podpalił pojemniki na śmieci przy cmentarzu, nieużywany kiosk, nieużywany budynek stacji paliw i samochód ciężarowy typu cysterna, altanę ogrodową wraz z narzędziami rolniczymi, kilka stodół, w których znajdowały się m.in. materiały budowlane, różne sprzęty czy też maszyny rolnicze, a nawet stado 25 kur.

Pod koniec marca został zatrzymany przez policję na gorącym uczynku. Funkcjonariusze znaleźli przy nim zapalniczkę, którą dokonywał podpaleń oraz telefon komórkowy i aparat fotograficzny, na których utrwalał wywołane przez siebie pożary. Mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzucanych czynów i wyjaśnił, iż chciał zaimponować dziewczynie, udając strażaka i pokazując jej zdjęcia z akcji gaśniczych. W prokuraturze wyznał, że nie mógł zapanować nad chęcią podpalania, lecz zdaniem biegłych lekarzy psychiatrów, poczytalność oskarżonego nie budzi wątpliwości.

Oskarżony nie był dotąd karany sądownie. Jego proces odbędzie się przed Sądem Rejonowym w Bielsku-Białej. Mężczyźnie grozi kara do ośmiu lat więzienia (o szczegółowych ustaleniach prokuratury w tej bulwersującej sprawie pisaliśmy przed tygodniem w artykule Żar z miłości).

bb