Sprzedawcy z bielskiego targowiska przy ulicy Lompy nie są zadowoleni z efektów modernizacji obiektu handlowego. Krytykują podwyżkę opłat za wynajem stoisk i brak zadaszonych kiosków chroniących owoce i warzywa przed mrozem. Mają też problemy z dostawą prądu. O tym, że po przebudowie targu nie będzie podwyżek pisaliśmy w czerwcu w artykule Rewolucja na targowisku. Rzeczywistość okazała się inna.

 - Handluję tu już od ponad 20 lat. Początkowo był to bardzo opłacalny biznes, ludzie kupowali chętnie i dużo. Teraz klientów jest znacznie mniej - powiedział nam jeden ze sprzedawców na targowisku. - W mieście wciąż powstają nowe markety, które są dla nas dużą konkurencją - tłumaczy. Nasz rozmówca podkreśla, że produkty sprzedawane na targu są świeże. - Jakość owoców czy warzyw w marketach niekoniecznie jest dobra.

Chcą niższych cen

Bielskie targowisko jest już po modernizacji. - Estetycznie prezentuje się ładnie. Gorzej z warunkami naszej pracy. Nie ma już zamykanych, ogrzewanych kiosków, które pozwalały ochronić owoce i warzywa przed mrozem. Teraz trudno będzie handlować przy temperaturze poniżej zera, owoce zmarzną i nie będą nadawać się do sprzedaży. Kioski chwalili klienci, mogli swobodnie robić w nich zakupy zimą - mówi handlowiec.

Nasz rozmówca narzeka też na podwyżkę stawki za wynajem stoiska handlowego. - Do tej pory za metr płaciliśmy 100 zł miesięcznie z już wliczonym podatkiem vat. Teraz zapłacimy 100 zł i do tego jeszcze podatek, czyli w sumie 123 zł - tłumaczy i dodaje, że cena wynajmu miejsca na bielskim targowisku jest wysoka. - Na innych targach, np. w Skoczowie, Czechowicach-Dziedzicach czy Kętach za taką samą powierzchnię pobiera się opłatę od 20 do 40 zł. 

Jako zaletę wyremontowanego targowiska sprzedawca wymienia zadaszenie całości obszaru handlowego. - Na nasze stragany nie pada deszcz czy śnieg, dla robiących zakupy to z pewnością też duża wygoda.

Nie ma prądu

 - Sprzedaję na targu od 15 lat. Handluję warzywami, owocami i ozdobami świątecznymi - mówi jedna ze sprzedawczyń, której, podobnie jak naszemu wcześniejszemu rozmówcy, na odnowionym targowisku brakuje zadaszonych kiosków. Kobieta narzeka też, że stragany nie są osłonięte i trudno handlować w takich warunkach. - Mocno wieje, mój stragan jest z boku targowiska, nie w środkowej części, zdarza się, że w czasie silnego deszczu mokną moje produkty. Sprzedawczyni dziwi się, że handlowcy nie mogą korzystać z prądu. - Nie da się podładować wag, podłączyć kas fiskalnych.

Nasza rozmówczyni krytykuje podwyżkę stawek dla handlowców. - Moje stoisko ma około pięciu metrów, do tej pory płaciłam 500 zł miesięcznie. Po podwyżce kwota ta wzrośnie o ponad 100 zł. To dużo, a przecież dochodzą jeszcze codzienne opłaty za powierzchnię wystawionych towarów - tłumaczy sprzedawczyni.

Zaplecze jednak będzie

Jak na zarzuty handlowców odpowiada właściciel targowiska? - Jeśli chodzi o prąd, to do tygodnia powinien on zostać podłączony do poszczególnych stanowisk handlowych, trwają już prace. Planujemy też budowę zaplecza z żaluzjami, by sprzedawcy mogli przechowywać tam towar. Być może będą one gotowe jeszcze w tym roku. Pomieszczenia te nie będą jednak ogrzewane, zimą zaproponowaliśmy właścicielom stoisk przeniesienie do budynku hali targowej - tłumaczy prezes PSS Społem w Bielsku-Białej Barbara Dudek.

Na pytanie o wzrost stawki za wynajem stoisk pani prezes odpowiada: - W ostatnim piśmie do mnie handlowcy piszą, że nasza spółdzielnia nie może podwyższać cen. Ale dlaczego nie może? Jesteśmy przecież właścicielem targowiska i nie musimy tłumaczyć się z takich decyzji. Sprzedawcy podpisywali umowy, w których zaznaczona była kwota wynajmu, a teraz nagle mają pretensje. Modernizacja targowiska to duża, kosztowna inwestycja, musi przynosić nam zyski. Prezes przekonuje, że nowe ceny są ujednolicone tak, by każdy sprzedawca za metr płacił taką samą sumę. Wcześniej wysokość opłaty zależała od rodzaju stanowiska handlowego - kiosku czy otwartej przestrzeni.

Klient nie straci

Handlowcy twierdzą, że ceny oferowanych przez nich produktów nie uległy zmianie. - Nie możemy ich podnieść, stracilibyśmy klientów - mówią.

Na targowisku spotkaliśmy panią Urszulę, której spodobał się pomysł, by nad stoiskami zbudować zadaszenie - Teraz można robić zakupy bez względu na pogodę - mówi bielszczanka. - Po modernizacji ceny produktów się nie zmieniły, owoce i warzywa wciąż są dobrej jakości. Sprzedawcy często sprowadzają je z własnych gospodarstw. Dlatego wybieram targ, nie chodzę do marketów - podkreśla klientka targowiska.

Tekst i foto: Anna Bodzek