Nie czuje się gwiazdą. Pomimo sukcesu, który odniosła na początku maja, wciąż jest niedowartościowana. Podkreśla jednak, że spełnia się właśnie jej największe marzenie. - To dla mnie wielki zaszczyt i radość zaśpiewać wspólnie z bielszczanami. Cieszę się na występ w swoim rodzinnym mieście - mówi Aneta Sablik, tegoroczna zwyciężczyni niemieckiej wersji "Idola".

Aneta Sablik podbiła serca niemieckiej publiczności. Na tyle, że telewidzowie zadecydowali o jej zwycięstwie w programie talent show w stacji RTL. Zyskała 600 tys. euro i popularność na niemieckojęzycznym rynku muzycznym (o zwycięstwie bielszczanki w programie informowaliśmy w artykule Widzieliśmy narodziny gwiazdy!).

Wygrana to nie wszystko

 - Wygrana była dla mnie wielkim zaskoczeniem. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Tuż po ogłoszeniu wyników nagrałam płytę, rzuciłam się w wir pracy. Każdego dnia graliśmy koncerty. To było wielkie szaleństwo. Życie w pędzie. Dopiero teraz znalazłam trochę czasu na wypoczynek - mówi Aneta Sablik. - Przygotowuję kolejną płytę. Myślę, że zaskoczy wielu fanów. Taką mam nadzieję - podkreśla nasza rozmówczyni.

Bielszczanka jest szczęśliwa, że udało się jej pogodzić życie zawodowe z prywatnym. Na stałe mieszka w Hamburgu. Największym dla niej oparciem jest jej narzeczony Kevin, rodzice oraz brat. - Gdy bardzo tęsknię, kupuję bilet i w ciągu kilku godzin jestem w Bielsku-Białej - uśmiecha się Aneta.

Wokalistka twierdzi, że dzięki zwycięstwu w programie może pozwolić sobie na podróżowanie. Część kwoty, którą wygrała, przekazała na cele charytatywne oraz zainwestowała w kolejną płytę. Resztę, czyli 47 proc. (z 600 tys. euro) musiała oddać niemieckiemu fiskusowi. - Ludzie często pytają mnie, co zrobiłam z wygraną. A ja za wszystko płacę z własnej kieszeni - za obsługę w trakcie koncertów, tancerzy, za przeloty - dodaje.

Nie czuje się gwiazdą

Pomimo wygranej, nie czuje się gwiazdą. - Jestem bardzo nieśmiała. Na dodatek mam wiele kompleksów. Bardzo stresuje się wywiadami. Przejmuję się kamerami. Gdy dziennikarz przeprowadza ze mną rozmowę, nie wiem co mam ze sobą zrobić, w którą stronę mam patrzeć. Jestem normalną dziewczyną, która ma marzenia. Od czasu wygranej nic się nie zmieniło - przekonuje.

W tych dniach spełnia się wielkie marzenie Anety. Od początku chciała zaśpiewać w rodzinnym mieście. Teraz okazało się, że jest to możliwe. Niespełna kilka tygodni temu otrzymała zaproszenie do występu w finale świątecznego jarmarku w Bielsku-Białej. - Zgodziłam się z radością. Zaśpiewam wspólnie z zespołem "Włóczykije", z którym jestem od lat związana. Dzieci i młodzież, które ćwiczą w Osiedlowym Centrum Kultury "Pegaz" wspaniale się prezentują. Od kilku dni mamy intensywne próby i mam nadzieję, że nasz występ wszystkim się spodoba - mówi Aneta.

 - Chciałabym zaprosić wszystkich bielszczan do wspólnego kolędowania. Serdecznie zapraszam jutro na bielski Rynek. Zaśpiewamy razem najpiękniejszą kolędę "Cicha Noc"?

Katarzyna Górna-Oremus

O sobotnio-niedzielnej imprezie na bielskim Rynku pisaliśmy w artykule Święta na Starówce. Szczegółowy program Świąt na Starówce znajdziesz tutaj.