Nasza wczorajsza publikacja w sprawie rezygnacji przez miasto Bielsko-Biała z prawa ubiegania się o status miasta-organizatora piłkarskich mistrzostw Europy (MME 2017) wywołała ożywioną dyskusję. Decyzje Ratusza komentują politycy.

W piśmie adresowanym do prezydenta Bielska-Białej poseł Artur Górczyński zwraca uwagę, że związek [PZPN - przyp. red.] przy wyborze miast-gospodarzy zamierzał faworyzować mniejsze ośrodki regionalne aplikujące o organizację imprezy, z powodu ich straconej pozycji w ubieganiu się o organizację EURO 2012, które odbyły się w największych miastach w kraju. Zdaniem członka sejmowej Komisji Kultury Fizycznej Sportu i Turystyki, "niewykorzystanie takiej szansy byłoby posunięciem błędnym, zważywszy na bardzo dobre położenie oraz infrastrukturę naszego miasta".

Sprawę komentuje także b. prezes TS Podbeskidzie i b. kandydat na prezydenta Bielska-Białej Janusz Okrzesik. - Budowa stadionu i jego użytkowanie są ściśle powiązane z promocją miasta. Udział w tak wielkiej imprezie o zasięgu wykraczającym poza granice naszego kraju byłby logicznym ciągiem decyzji o inwestowaniu w sport zawodowy. Przeznaczamy blisko 140 mln zł na budowę stadionu, ale tradycyjnie nie potrafimy sprawić, by wydane pieniądze należycie pracowały. Ktoś w Ratuszu chyba zapomniał, że do tego niezbędne są imprezy, najlepiej o jak największym zasięgu - twierdzi były bielski radny.

 - Nie przygotowanie aplikacji tłumaczyć można jedynie lenistwem i zaściankowością pracowników Urzędu Miejskiego - przekonuje kontrkandydat Jacka Krywulta w drugiej turze ostatnich wyborów prezydenckich w Bielsku-Białej. O rezygnacji przez miasto Bielsko-Biała z prawa ubiegania się o status miasta-organizatora dużej imprezy sportowej rangi europejskiej pisaliśmy w artykule Nie chcemy mistrzostw Europy.

bak