Tegoroczna Zadymka rozpocznie się od wielkiej gali bielskiego jazzu w klubie Klimat. W najbliższą niedzielę w otwartym koncercie pod patronatem Prezydenta Bielska-Białej wystąpią trzy pokolenia bielskich artystów. Gospodarzem wieczoru będzie Andrzej Zubek, wykładowca Akademii Muzycznej w Katowicach, a obok niego staną Krzysztof Maciejowski i Łukasz Golec oraz ich muzykujące dzieci. TUTAJ rozdajemy bilety na Zadymkę!

Z Łukaszem Golcem z zespołu Golec uOrkiestra, pionierem Bielskiej Zadymki Jazzowej, rozmawia Robert Kowal

Podczas zbliżającej się Zadymki odbędzie się Gala Bielskiego Jazzu z udziałem przedstawicieli kilku pokoleń muzyków, które tworzyły ten festiwal na przestrzeni 20 lat. Zobaczymy rodzinę Golców w pełnym składzie?

- Będą Golcowie, tylko że nie w jednym zespole. Najpierw zagrają uczniowie szkoły muzycznej, czyli najmłodsi muzycy na tym koncercie, m.in. mój syn Bartłomiej, który zagra na puzonie, oraz Janek, pianista, syn skrzypka Krzysztofa Maciejowskiego. Ich szkolne combo ćwiczy i muzykuje od roku. Zaaranżowałem ostatnio dla nich kilka kompozycji, ale ze względu na napięty program koncertu każdy zespół będzie mógł wykonać tylko jeden utwór.

Standardy w telefonie komórkowym

Później na scenę wyjdą ojcowie.

- Przypomnimy się w składzie, w którym występowaliśmy jeszcze w czasach licealnych. Fascynowaliśmy się wówczas twórczością Walk Away i Young Power. Nasz zespół nazwaliśmy „Straight Ahead”, grali w nim m.in. Krzysztof Dziedzic, Krzysztof Maciejowski i Marcin Żupański. Po prezentacji kolejnych pokoleń zadymkowych, wszyscy bielscy muzycy utworzą jeden duży big band pod kierunkiem prof. Andrzeja Zubka.

Dzięki Fundacji Braci Golec wiele dzieci na Żywiecczyźnie rozpoczyna swoją przygodę z muzyką. Nieodpłatnie dostarczacie im instrumenty, opłacacie instruktorów. Czy Pańskie dzieci muzykują równie chętnie, czy trzeba je zaganiać do instrumentu?

- Moje dzieci grają najchętniej utwory, których nie ma w programie szkolnym (śmiech). Lubią muzykę jazzową i góralszczyznę, a w szkole muszą ćwiczyć etiudy i gamy. Wspólnie z dziećmi jeździmy na różne wydarzenia muzyczne i koncerty jazzowe. Bartek lubi korzystać z moich zapisków i nut z lat studenckich. Wiele z tego, co tam można znaleźć jest dziś dostępne w telefonie komórkowym. Trzeba ściągnąć specjalną aplikację i już mamy nutki oraz podkład… i możemy ćwiczyć standardy jazzowe z najlepszą sekcją rytmiczną na świecie.

Golcowie mają ogromny repertuar, ale na zadymkowej gali możecie zaprezentować tylko jeden numer. Na co się zdecydowaliście, jeśli nie jest to tajemnica?

- Zaplanowaliśmy doskonale wszystkim znane „Ściernisco”, ale w jazzowej aranżacji - na dwie trąbki, puzon, dwa saksofony, skrzypce, bas, klawisze i perkusję. Mieliśmy już kilka prób. Będzie ciekawie i z pazurem!

Tornado na Jazz Jamboree

Na gali wystąpi kilkudziesięciu bielskich muzyków. Skąd w ciągu minionych 20 lat wziął się taki wysyp talentów? Dziś są to nazwiska świetnie znane fanom muzyki rozrywkowej zarówno w kraju, jak i za granicą.

- Centrum, wokół którego wszystko się kręciło, stanowiła bielska szkoła muzyczna i Akademia Muzyczna w Katowicach. Jazz w Bielsku-Białej grało się w Piwnicy Zamkowej, w Galerii Wzgórze u Franka Kukioły, Pod Papugami czy w Bazyliszku. W piątki na zamku odbywały się regularne jam sessions, aż w końcu z inicjatywy Stowarzyszenia Sztuka Teatr stworzono Zadymkę. Głównym motorniczym tego pomysłu był Jerzy Batycki.

Zespół Perfect w Autobiografii śpiewał: - „W kawiarniany gwar jak tornado jazz się wdarł”. Golcowie mieli jakieś swoje „tornado”?

- Starszy brat Rafał, który studiował na ASP w Warszawie, zabierał nas na Jazz Jamboree. Od 1987 roku nie opuściliśmy żadnej edycji festiwalu. Wielkim przeżyciem był dla nas koncert Milesa Davisa. Byłem wtedy w siódmej klasie szkoły podstawowej. Po tym koncercie założyliśmy z kolegami ze szkoły zespół "Straight Ahead", miałem tyle samo lat co teraz mój syn Bartek. Pamiętam, jak w 1991 roku dyrekcja bielskiego Polmosu zasponsorowała nam warsztaty jazzowe w Puławach.

Miał Pan szansę studiować jazz w Ameryce, ale Pan z niej nie skorzystał. Dlaczego?

- W 1991 roku na warsztaty jazzowe do Puław przyjechała kadra nauczycielska z Berklee College of Music z Bostonu. Dostrzegli mój talent i otrzymałem stypendium do ich uczelni. Niestety, w tym okresie zmarł nasz tata, a mamy wychowującej czwórkę synów nie stać było na tak kolosalny wydatek na podróż.

Wydarzenie rangi światowej

Jako studenci AM w Katowicach jeździliście z zespołem Alchemik Acoustic Jazz Sextet po festiwalach i konkursach w Polsce i za granicą, inkasując pieniądze z tytułu nagród. Czym wyróżniała się wtedy wasza muzyka na tle innych wykonawców jazzowych?

- Nie naśladowaliśmy amerykańskich zespołów, szukaliśmy własnych rozwiązań i własnego brzmienia. Grając jazz, czerpaliśmy ze słowiańskiej muzyki etnicznej, z muzyki łuku Karpat.

Zadymka oceniana jest przez krytykę i publiczność jako najlepszy festiwal jazzowy w Polsce, ba, nawet w Europie. Byliście dotąd na wielu festiwalach. Skąd ta opinia o bielskiej imprezie?

- Organizatorzy festiwalu potrafią zaryzykować i im się to ryzyko artystyczne przekłada na rosnące zainteresowanie mediów. Program każdej Zadymki jest układany tak, aby znalazły się w nim premierowe czy prapremierowe koncerty wykonawców z Polski, Europy czy z USA. Np. koncert Wayne’a Shortera z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej był wydarzeniem muzycznym rangi światowej. Niedawno z Golec uOrkiestra zakończyliśmy czternastą już trasę po Stanach Zjednoczonych i rozmawiając z muzykami jazzowymi w Nowym Jorku, Filadelfii, Montrealu, Chicago czy Toronto przekonaliśmy się, że niemal wszyscy słyszeli, znali i pochlebnie wypowiadali się o bielskiej Zadymce.

Dla Żołnierzy Wyklętych

W przededniu jubileuszowej Zadymki wspominamy minione lata. A co nowego u braci Golec?

- Skomponowaliśmy ścieżkę dźwiękową oraz specjalną piosenkę promującą fabularyzowany dokument pt. Lawina, opowiadający o zagładzie żołnierzy legendarnego oddziału Bartka, który walczył w czasie II wojny światowej na terenach Beskidu Śląskiego i Żywieckiego. Razem z Bartkiem jesienią 1946 poległa nasza ciocia Stanisława Golec „Gusta”, wtedy 18-letnia dziewczyna, najmłodsza siostra naszego taty. Tekst do piosenki napisał Michał Zabłocki, syn Aliny Janowskiej, niedawno zmarłej aktorki, która walczyła w szeregach AK w Powstaniu Warszawskim. Obraz kręcono m.in. na terenie Beskidów z udziałem grup rekonstrukcji historycznej. Premiera filmu zaplanowana jest w marcu na antenie TVP.

Jesienią najprawdopodobniej w Milówce odbędzie się zbiorowy pogrzeb 170 ekshumowanych niedawno szczątków żołnierzy z oddziału Bartka. W uroczystości weźmie udział Prezydent RP.

Aktualnie kończymy prace nad dwoma nowymi płytami. Pierwsza to album studyjny z przebojami rozrywkowymi, a druga - Golec uOrkiestra Symfoniczno-Etnicznie. 22 kwietnia w katowickim Spodku odbędzie się telewizyjny koncert z okazji 20-lecia Golec uOrkiestra z udziałem wielu zaproszonych artystów. Na tę okazję przygotowaliśmy kilka premierowych utworów. Część z pewną nutką nostalgii, która należy się nam choćby z racji pełnoletniego wieku zespołu (śmiech).

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał: Robert Kowal

Na zdjęciu tytułowym: Łukasz Golec na przystanku MZK przy ul. Wałowej