Roman Matyja został usunięty z klubu radnych PiS i choć przysługuje mu prawo odwołania się od zeszłotygodniowej decyzji partyjnych kolegów, nie skorzysta z niego. Radny nie zamierza występować z partii, ale jeśli lokalne struktury zdecydują się usunąć go z PiS, uszanuje ich decyzję. Matyja zdecydowanie zaprzecza jakoby planował dołączenie do innego klubu w bielskiej Radzie Miejskiej.

W ub. tygodniu klub radnych PiS zmniejszył się z dziesięciu do dziewięciu osób. To wynik decyzji członków klubu, którzy w tajnym głosowaniu postanowili o usunięciu Romana Matyi ze swoich szeregów. Radny złamał dyscyplinę klubową, głosując za udzieleniem wotum zaufania i absolutorium prezydentowi Jarosławowi Klimaszewskiemu. Jego pozostałych dziewięciu kolegów wstrzymało się od głosu (pisaliśmy o tym w artykule Złamał dyscyplinę klubową. Roman Matyja usunięty z klubu PiS).

Ma prawo do odwołania

Od postanowienia klubu radny Matyja może się odwołać. Ma na to dwa tygodnie, ale nie zamierza skorzystać z tej możliwości. Jak mówi, szanuje decyzję kolegów. Głosując wbrew stanowisku klubu, zdawał sobie sprawę z możliwych konsekwencji. - Nie mogłem jednak głosować wbrew swojemu sumieniu. Sytuacja budżetowa miasta jest bardzo dobra - wyjaśnia wieloletni szef komisji budżetowej Rady Miejskiej.

Jego zdaniem, dobra sytuacja budżetowa miasta to rezultat żelaznej dyscypliny finansowej prezydenta Jacka Krywulta, a obecnie Jarosława Klimaszewskiego. - Miasto dysponuje nadwyżką operacyjną w kwocie 114 mln zł (to wynik budżetu bez wydatków inwestycyjnych - red.). Oznacza to, że gdybyśmy jednego roku nie inwestowali, to nie tylko spłacimy całe zadłużenie (102 mln zł - red.), ale jeszcze kilkanaście milionów nam zostanie. Takich parametrów nie widziałem w ostatnich latach w żadnym innym mieście - dodaje Matyja, który jest członkiem komisji finansów publicznych Związku Miast Polskich.

Radny niezrzeszony, ale w partii

Mimo pozytywnej oceny działalności władz Bielska-Białej w sferze budżetowej, radny Matyja nie chce dołączyć do koalicji rządzącej miastem. - Nie zamierzam dołączać do innego klubu radnych działającego w bielskiej radzie, choć pośrednio takie propozycje się pojawiają. Partie czy kluby się tworzą i znikają, a człowiekiem z zasadami się jest. Będą pracował jako radny niezrzeszony - deklaruje.

Matyja chce pozostać w partii. - Jestem członkiem PiS od około piętnastu lat i z partii nie zamierzam się ruszać, ale jeśli moi koledzy uznają za słuszne usunąć mnie z partii, uszanuję i przyjmę ich decyzję - mówi Roman Matyja, który przez dwie kadencje samorządowe (w latach 2006-14) był przewodniczącym klubu radnych PiS.

- Jestem od wielu lat radnym. W samorządzie polityka musi mieć marginalne znacznie, bo my jesteśmy blisko ludzkich spraw, a mieszkańcom mamy służyć. Nigdy nie patrzę, czy przychodzący do mnie ze sprawą do załatwienia bielszczanin jest sympatykiem PO, PiS czy jeszcze innej opcji politycznej, tylko staram się pomóc jak tylko potrafię. Dopóty mieszkańcy będą mnie doceniać i widzieć mnie w roli radnego, tak długo będą dla nich uczciwie pracował - zapewnia Roman Matyja.

Bartłomiej Kawalec