Do granic Polski wielkimi krokami zbliża się plaga zwana koronawirusem. Jak dotąd, potwierdzono tylko jeden przypadek zakażenia na terenie naszego kraju (dziś rano w województwie lubuskim - patrz TUTAJ), ale spekulacjom nie ma końca. Wszak obecność wirusa COVID-19 wykryto już niemal u wszystkich sąsiadów Polski. Epidemia wiąże się z uciążliwościami dla obywateli. Jak ma się sytuacja w Bielsku-Białej?

W miniony poniedziałek pojawiła się informacja, iż decyzją wojewody śląskiego w bielskich szpitalach wprowadzono stan podwyższonej gotowości, a co za tym idzie wstrzymano planowe przyjęcia i zabiegi pacjentów (zob. nasz artykuł TUTAJ). Przyjmowane są jedynie przypadki pilne i ostre. Przesunięcie planowych przyjęć nie dotyczy chorych na nowotwory oraz pacjentów, którzy poddawani są dializom.

Pacjenci muszą poczekać

A co dalej z chorymi, których przyjęcia odwołano, dokąd powinni się zwrócić oraz jaką mają alternatywę? Odpowiedzi na te i podobne pytania próbowaliśmy szukać w Szpitalu Wojewódzkim, lecz tam odsyłano nas do poniedziałkowego oświadczenia. W szpitalu nikt przecież nie chce narażać pacjentów na dodatkowe niedogodności. Placówka działa zgodnie z zarządzeniem wojewody, podobnie zresztą jak inne szpitale. - Jeśli będą jakiekolwiek informacje dla pacjentów, zostaną opublikowane na stronie szpitala - zapewniła portal rzeczniczka Szpitala Wojewódzkiego Anna Szafrańska.

Niedogodności jednak są, a wśród osób, które zostały odesłane z ambulatoriów powoli przelewa się czara goryczy. - Czekałem na zabieg kilka miesięcy. Nie stać mnie, żeby leczyć się prywatnie, a wczoraj powiedziano mi, że mam nie przychodzić. Znowu będę musiał czekać - poskarżył się nam zasmucony pan Czesław. Na ten moment nie wiadomo, jak długo owe czekanie będzie trwać, często alternatywy bowiem nie ma.

- Nie mogę wypowiadać się w imieniu Szpitala Wojewódzkiego, ale jestem pewien, że te zaplanowane zabiegi się odbędą, gdy tylko epidemia koronawirusa nieco ucichnie - uspokaja prezes Beskidzkiej Izby Lekarskiej Klaudiusz Komor. - Nie ma wyznaczonego zastępstwa, bo każdy szpital ma swoje kolejki. Przypadki nagłe będą jednak obsługiwane, a z reguły jest tak, że te mniej nagłe mogą jeszcze poczekać. Jeśli zaś chodzi o nieplanowane przyjęcia, BIL zaleca spokój i konsultację z lekarzem rodzinnym oraz działanie według jego wskazówek. Nie trzeba przecież z każdym przeziębieniem zgłaszać się na SOR.

W aptekach ubywa leków

W bielskich aptekach panuje większy niż zazwyczaj ruch, choć farmaceuci twierdzą, że nie musi to być związane bezpośrednio z obawą przed koronawirusem. Owszem, odnotowują obecnie zwiększone zapotrzebowanie na lekarstwa, ale jesteśmy w środku sezonu grypowego (według statystyk, często lekceważona grypa jest nawet groźniejsza niż tzw. wirus z Wuhan - przyp. red.).

Coraz częściej klienci aptek kupują dwie grupy leków - przeciwwirusowe dostępne bez recepty oraz wzmacniające odporność. Z obserwacji farmaceutów wynika, że koronowirusa obawiają się głównie starsi pacjenci. Było to widoczne szczególnie po ogłoszeniu domniemanego zarażenia w Mazańcowicach. M.in. z tego powodu w punktach aptecznych w Bielsku-Białej już nie znajdziemy maseczek ochronnych. Systematycznie ubywa także żeli antybakteryjnych.

Gorsza bywa zwykła grypa

Nie ma jednak co wpadać w panikę. Większość naszych rozmówców w szpitalu i aptekach jest przekonana, że koronawirusa nie ma co się bać, bo gorsza bywa zwykła grypa. - Myślę, że jeśli ktoś w miarę dba o siebie, choćby często myje ręce, to nie ma się czego obawiać, procent śmiertelności na świecie jest niewielki - twierdzi pani Magda, mieszkanka centrum Bielska-Białej.

- Czy jesteśmy gotowi, to się okaże, gdy epidemia przyjdzie. Placówki medyczne mają wytyczne i procedury, ale najważniejsze jest, abyśmy nie panikowali, przestrzegali podstawowych zasad higieny i unikali dużych zbiorowisk - podkreśla prezes Beskidzkiej Izby Lekarskiej. Zdrowy rozsądek powinien więc być w tym momencie najważniejszym doradcą.

Adam Kanik