Ponad jedenaście godzin trwało gaszenie „bomby ekologicznej” niedaleko centrum Żywca. W pierwszej fazie działań temperatura pożaru przekraczała 1000 stopni Celsjusza. Na tę chwilę nie wiadomo, ile zbiorników z chemikaliami stopiło się i spłonęło. Specjalnie dla naszego portalu wczorajszą akcję gaśniczą w żywieckiej rozlewni rozpuszczalników komentuje szef PSP w Żywcu st. bryg. Krzysztof Grygiel.

Do pożaru doszło około godz. 21.00. - Po dojeździe na miejsce zdarzenia i przeprowadzeniu rozpoznania stwierdziliśmy, że pożarem jest objęte 2/3 hali magazynowej, w której mieściła się rozlewnia rozpuszczalników. Ze względu na bardzo wysoką temperaturę nie było możliwości, aby podejść do obiektu na bliżej niż 60-70 metrów. Dlatego działania gaśnicze i obronne prowadziliśmy z daleka. Płonęły m.in. zbiorniki z rozpuszczalnikami. Ogień i wysoka temperatura spowodowały, że doszczętnie spłonęło 16 samochodów osobowych i dostawczych zaparkowanych w pobliżu miejsca objętego pożarem, a uszkodzeniu uległy cztery. W hali znajdowały się 1000-litrowe zbiorniki z rozpuszczalnikami oraz mnóstwo różnych środków chemicznych w 1000-litrowych zbiornikach DTPL. Temperatura pożaru była bardzo wysoka. Zbiorniki topiły się, substancje wypływały i zapalały się. Do gaszenia pożaru użyto ciężkiej piany gaśniczej. Na miejscu pracowali także strażacy ratownictwa chemicznego, którzy dokonywali pomiarów stężeń lotnych substancji trujących. Mimo tego, że zapach rozpuszczalników i czarny dym były bardzo intensywne, nie było zagrożenia dla mieszkańców. W trakcie prowadzonych działań do kanalizacji przedostał się środek pianotwórczy, dlatego utworzyliśmy zapory na ujściu kanalizacji do rzeki Soły. Zapory są cały czas monitorowane, żeby nie doszło do skażenia środowiska. Inspektorzy WIOŚ pobrali próbki, czekamy na ich ocenę. Łącznie pożarem objętych było około 2100 m kw. - powiedział portalowi st. bryg. Krzysztof Grygiel, komendant powiatowy PSP w Żywcu.

Na tę chwilę nie wiadomo, ile zbiorników z chemikaliami stopiło się i spłonęło. Strażakom udało się uratować część obiektu, w którym znajdowało się 36 tysiąclitrowych zbiorników DTPL z różnymi środkami chemicznymi oraz cztery palety z produktami (ok. 2 ton), w tym benzyna ekstrakcyjna, letni i zimowy płyn do spryskiwaczy samochodowych, itp. W czasie działań gaśniczych rany kłutej prawego uda doznał strażak OSP.

- Nasze działania polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia oraz ułatwieniu przejazdu samochodom straży pożarnej. Na miejscu pracowało dwudziestu pięciu policjantów z KPP w Żywcu i wszystkich podległych komisariatów. Trwa ustalanie przyczyny pożaru. Na miejscu pracuje grupa dochodzeniowo-śledcza pod nadzorem prokuratora - powiedziała nam asp. szt. Mirosław Piątek z KPP w Żywcu.

Na miejscu zdarzenia pracowało 37 zastępów straży pożarnej z różnych jednostek JRG i OSP, łącznie około 150 strażaków. Obecny był Śląski Komendant Wojewódzki PSP i jego zastępca, grupa operacyjna KW PSP Katowice. Władze Żywca wydały komunikat, w którym stwierdzono, że rozpuszczalniki mogły przeniknąć do kanalizacji deszczowej, ale nie dostały się do kanalizacji sanitarnej i sieci wodociągowej. Woda z ujęcia w rzece Koszarawie jest zdatna do picia.

Polski Związek Wędkarski w Bielsku-Białej poinformował, że woda użyta do gaszenia pożaru oraz piana gaśnicza przedostały się do studzienek burzowych i rzeki Soły, w wyniku czego padły tysiące ryb. Dalsze czynności w sprawie pożaru prowadzić będzie policja (naszą relację z wczorajszej akcji gaśniczej w Żywcu znajdziesz w artykule Gigantyczny pożar w Żywcu. Spłonęło kilkanaście aut - film).

Tekst i foto: Mirosław Jamro