Na straganie w dzień targowy różne słyszy się rozmowy: w przebudowie taka wada, że mnie obrót ciągle spada. Na bielskim targowisku przy ul. Cieszyńskiej mówi się także o wielu innych sprawach. Całkiem, jak w wierszu Jana Brzechwy.

Lato na bazarze wybucha feerią barw. Kolorowe kwiaty, owoce i warzywa przyciągają wzrok. Nawet mniej zależne od pory roku stragany z odzieżą "liźnięte" przez słońce wydają się żywsze. Podczas zakupów można porozmawiać ze sprzedawcami czy wymienić się dowcipami. W przeciwieństwie do hipermarketów, bazar żyje i daleko mu do nadętej oficjalności podporządkowanej regulaminowym standardom obsługi klienta.

Odwiedzając targowisko przy ul. Cieszyńskiej można odnieść wrażenie, że jest pełne klientów. Ale to pozory. Wraz z rozpoczęciem remontu ruch przeniósł się w jego wąskie uliczki. Jak podkreślają kupcy, klientów jest mniej niż wiosną. Mają nadzieję, że sierpniowy termin ukończenia przebudowy targowiska zostanie dotrzymany. Zależy od tego ich los oraz los ich rodzin. Realizowana obecnie inwestycja zakłada gruntowną przebudowę ponad 70-letniego targu, dzięki czemu handel będzie odbywał się w bardziej komfortowych warunkach.

Rynki w wielu miastach pełnią nie tylko role handlowe, ale także turystyczne. Bielski nie prezentował się dotychczas zbyt okazale. Czy przebudowa nada tej części miasta nowe życie i przyciągnie nowych klientów? Przekonamy się wkrótce (o modernizacji bazaru pisaliśmy w artykule Rewolucja na targowisku).

Foto: Piotr Bieniecki